Jeśli jest zaraz po Stuhrze to nie może być najlepszy.
Najlepszy to tyle co pierwszy.
Nota bene dość zaskakujące zestawienie, zupełnie inny styl gry, inne cechy charakterystyczne, inne pokolenie.
Na pewno obydwaj grali bardzo naturalnie. Oglądając Stuhra w Amatorze czy Seksmisji albo Cybulskiego w Popiele i diamencie miałem wrażenie, że oni tacy są na codzień. Wyluzowani, zabawni, przyciągający kobiety. Ot, wpadli sobie na plan zagrać w filmie a potem lecą dalej w tango. :)
Akurat obu tych filmów nie widziałem, przykłady brałem z tych produkcji, które miałem okazje oglądać.
Duzo przed Toba. Obejzyj przynajmniej Dejavu - ubaw po pachy :) choc ten drugi to takze film nie do pogardzenia. :)
No i obejrzałem "Deja vu" - nie żałuję. :) Natomiast w poście powyżej nie twierdziłem, że Stuhr zagrał w "Seksmisji" najlepiej. Chodziło mi o pewną naturalność, jaką miał (i wciąż ma) w kreowaniu postaci. Ma swój niepodrabialny styl, mimikę i w takich rolach jak w "Deja vu" właśnie czuje się jak ryba (albo komisarz Ryba) w wodzie. Jeśli miałbym wybrać najlepszą rolę Stuhra to z 13 filmów, które z nim widziałem zdecydowanie wygrywa "Wodzirej".
Swoją drogą, ciekawe jak grałby Cybulski gdybyśmy mogli go oglądać w wieku 60 lat...