Nie widziałem wszystkich filmów ze Zbigniewem Cybulskim. Te które widziałem, miały w sobie coś niesamowitego. Ten człowiek w szarej rzeczywistości PRL postanowił się wyróżnić - udało mu się to znakomicie. Dla nikogo nie pozostaje obojętny, każdy kto raz go zaobaczył na ekranie zapamięta go na zawsze. Pewnie był człowiekiem podobnym do bohaterów filmowych jakich grał. Niepogodzonym ze światem outsiderem. Takich ikon popkultury polskiej potrzebujemy. Dlatego musimy pamiętać o tym aktorze.
ps. E. Stachura w "Siekierezadzie" wspomina o tragicznej śmierci Cybulskiego, zastanawiałem się, czy Stachura faktycznie był "prawieże" świadkiem wypadku Cybulskiego?