kontra ZBIGNIEW CYBULSKI. Ona śliczna, młodzieńcza, wysportowana, dobra. On zmęczony, cyniczny, otyły, ale wciąż pełen pasji. A jednak lekkość i serdeczność dziewczyny zdaje się wygrywać.
Warto prześledzić ów pojedynek charakterów.
To z jaką klasą ciepły, czuły uśmiech Majki ujarzmia nerwy trenera Pawła.
A ja myślę, że to typowy przykład (podręcznikowy), na relację damsko-męskie niczym w dramacie Shawa "Pigmalion". Gdzie ona młoda i niedoświadczona, zauroczona wizją lepszego świata, zakochuje się w swoim trenerze, bo to przecież taki męski typ... Im bardziej ją męczy i tyranizuje, tym mocniej ona go kocha.
Oczywiście para głównych aktorów została tu wyśmienicie dobrana. Po pierwsze Cybulski - wręcz idealnie pasuje do "legendy" (tym razem w wydaniu sportowym), z którą wielu się jeszcze liczy, ale którego świetność tak naprawdę minęła. Styrany, zmęczony, trochę idealista. Upatruje powrotu i swej szansy w nowej dziewczynie, talencie, które sam powoli szlifuje.
Po drugie Joanna Szczerbic. Kiedyś ponoć seksbomba lat 60tych. Może tak - może nie. Niemniej w tym wcieleniu świetnie gra zakochaną młódkę, zauroczoną swoim nauczycielem. Lekko niewinna. Lekko kusząca. Napięcie iskrzy, choć oficjalnie wszystko to tylko platoniczna znajomość. Czysty profesjonalizm (a pokusy dookoła czyhają). Jest coś w tym, że oboje są przeciwstawnymi osobowościami. Walczą ze sobą, ale równocześnie coś ich stale przyciąga. Nie jest to tylko naiwność młódki i cyniczne wyrachowanie faceta. To swoista Sportowa klasa.
Nie sposób nie polubić takiej Majki. Nic więc dziwnego, że widz zachwyca się po trochu postacią, a po trochu prawdziwą aktorką.