Największą sensacją było, że ktoś to chciał oglądać.
Gomułkowszczyzna wypuściła klasyk gatunku - Klossa. Gierkowszczyzna żenująco słaby serialik "Życie na gorąco" z będącym na fali Leszkiem Teleszyńskim (świeżo po sukcesie "Potopu"). Messnerowszczyzna zaś - miast zaserwować wygłodniałym (dosłownie i w przenośni)...